Od pierwszych kroków do profesjonalisty: Moja droga w świecie e-marketingu
To, że dzisiaj tworzę skuteczne kampanie marketingowe dla przedsiębiorców, można nazwać przypadkiem. Nie można jednak tego nazwać brakiem samozaparcia i kluczowego elementu, bez którego nigdy by się to nie stało… Dowiesz się tego na końcu.
Zaczęło się od zęba. Mam 12 lat, leżę w łóżku w domu. Mój pokój jest na poddaszu. To już 7 dzień, kiedy tak leżę. Z powodu źle leczonego zęba trzonowego, infekcja bakteryjna przeszła do prawej nogi. Ból był na każdym kroku. Zapalenie stawu biodrowego – tak brzmiała diagnoza.
Leczenie wiązało się z miesięczną przerwą od szkoły. 7 dnia nie wytrzymałem. Mama zawiozła mnie do Empiku, żebym kupił sobie jakąś książkę. Nie wiem czemu to zrobiłem.
Widziałem ją. Mała, chyba 70 stron, żółta jak słoneczniki na polu. Jej tytuł to: “Tworzenie stron internetowych dla przedszkolaków”, a przynajmniej ja ją tak pamiętam.
Dzięki niej zrobiłem swoją pierwszą stronę internetową na temat ulubionej, tamtego czasu, gry Little Fighter 2. Rozpierała mnie duma. Wrzuciłem stronę na forum PC Format do oceny. I co usłyszałem?
20 osób mnie skazało: do bani, chłopie co Ty robisz, nie nadajesz się, marne, to ma być strona?, ale 2 osoby napisały co powinienem zrobić lepiej i to zrobiłem. W sumie nie dziwię się ich opiniom, skoro moja strona nie miała nawet menu! 🙂
Po roku czasu i rozwoju strony wchodziło 600 osób dziennie, czyli jakieś 18 000 miesięcznie. Potem przyszły kolejne strony, najpierw dla wujka, kolegi. Dzisiaj robię strony oraz kampanie dla uniwersytetów i ogólnopolskich firm. Każdy od czegoś zaczynał!
Natomiast nie wiedziałem, że dzisiaj będę w tym miejscu, gdyby nie inny epizod. Firmę otworzyłem wspólnie z Jackiem Gajewskim. Poznaliśmy się na studiach.
Byłem pewien, że chcę się zajmować marketingiem. Nie byłem jednak pewien, że tak szybko otworzymy naszą firmę. Bałem się. Jacek jest silnym liderem i lojalnym kompanem, co pozwoliło wykonać ten krok szybciej. W 2016 roku otworzyliśmy agencję marketingu Rise360.
I najważniejsze dla mnie było to, że w końcu znalazłem swojego Świętego Grala. W końcu znalazłem swoją misję.
Podczas, gdy uczyłem się kolejnych narzędzi marketingowych, zdobywałem doświadczenie, wykonując zlecenia, czerpałem wiedzę od po stokroć mądrzejszych ode mnie, na konsultacjach, konferencjach i po przyswojeniu pewnej dawki wiedzy… olśniło mnie.
Zdałem sobie sprawę, że dzięki skutecznemu marketingowi na rynku znajdzie się miejsce dla każdego. Kolejny fryzjer, trener, warsztat samochodowy…
Jest naprawdę tak dużo możliwości i praktycznych narzędzi w marketingu, a tak mało firm je wykorzystuje, że każdy, kto robi dobrą robotę zasługuje na to, żeby jego firma była wyjątkowa, a przypływ nowych Klientów stały.
Dlatego moją misją jest tworzenie nowych rynków dla przedsiębiorców, którzy mają pasję i są autentyczni. Chcę połączyć ich z jak największą liczbą osób, którym mogą pomóc.